Forum Ekonomiczne w Karpaczu

Maciej Miłkowski – pierwszy raz tak otwarcie o pieniądzach w zdrowiu ►

Udostępnij:

Ile powinniśmy wydawać na zdrowie, kupując tomografy komputerowe i rezonanse magnetyczne po cenach jak w innych krajach europejskich? Czy ci, którzy bardzo dobrze zarabiają i płacą wysoką składkę zdrowotną, mają prawo do narzekań? Co z dopłacaniem pacjentów do niektórych świadczeń zdrowotnych? Dlaczego reforma szpitali bez miliardowych zachęt nic nie da? Maciej Miłkowski odpowiedział na pytania „Menedżera Zdrowia” o finansowanie zdrowia.  

  • Z Maciejem Miłkowskim, byłym wiceministrem zdrowia, który jest odpowiedzialny za finanse Wojskowego Instytutu Medycznego – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie, rozmawialiśmy podczas XXXIII Forum Ekonomicznego w Karpaczu
  • Ekspert przyznał, że pieniędzy na ochronę zdrowia musi być coraz więcej – do tego obliguje nas ustawa, a także oczekiwania społeczeństwa i pozycja na rynku europejskim 
    W przypadku wyrobów medycznych płacimy według europejskiej, a nie polskiej siły nabywczej, a stawki na sprzęt są porównywalne
  • Zarobki kadr medycznych trudno porównywać – z jednej strony reguluje je ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, z drugiej forma zatrudnienia i dodatki
  • Potrzebujemy rzeczywistych map potrzeb zdrowotnych, a nie map wykonanych świadczeń
  • Konieczne jest ustalenie rzeczywistych, całkowitych kosztów świadczeń – tak, żeby we wszystkich świadczeniach uwzględniać koszty osobowe poszczególnego typu personelu
  • Ekspert podkreślił, że w Polsce jest współpłacenie w przypadku leków, ale nie mamy w zakresie świadczeń zdrowotnych. Temat wymaga dyskusji
  • Zapowiadana reforma szpitalnictwa na zasadzie dobrowolności nie zachęci dyrektorów podmiotów, które mają dobrą rentowność, do tego, aby do niej przystąpić. Nie ma bowiem wystarczającego systemu zachęt finansowych

Budżet na zdrowie wciąż jest zbyt niski
– Jeśli chodzi o pieniądze na zdrowie, to wciąż wiele brakuje nam do średniej unijnej. Dlatego konieczne jest zwiększanie nakładów. Tym bardziej że w Polsce finansujemy bardzo wiele produktów, które są kupowane z zagranicy, a ich producenci starają się, aby ceny były jednakowe w całej Europie – zaczął rozmowę z „Menedżerem Zdrowia” Maciej Miłkowski, były wiceminister zdrowia, a obecnie osoba odpowiedzialna za finanse Wojskowego Instytutu Medycznego – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie.

– W niektórych przypadkach możemy wykorzystać instrumenty  dzielenia ryzyka, ale nie w wyrobach medycznych – dlatego za tomografy komputerowe, rezonanse magnetyczne i robotyzację płacimy według europejskiej, a nie polskiej siły nabywczej – wyjaśnił. – Pamiętajmy też, że oczekiwania polskich pacjentów są wysokie. Polacy narzekają na system ochrony zdrowia. Uważam, że nie da się zrobić dobrego systemu ochrony zdrowia ze zdecydowanie zbyt niskimi nakładami na system ochrony zdrowia – stwierdził Miłkowski. Ekspert wypowiedział się też w sprawie składki zdrowotnej.

– Musimy wiedzieć, jakimi dysponujemy pieniędzmi, a także jakie są koszty. Potrzebna jest dyskusja, w której muszą wziąć udział zarówno przedstawiciele Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Zdrowia, jak i pacjenci. Pamiętajmy, że jeśli obniżymy komuś składkę, to będziemy musieli brakującą kwotę na zdrowie uzupełnić z  innych źródeł – podkreślił.

– System płacenia na zdrowie jest solidarny. Nieważne, kto ile zarabia. Niestety, słychać głosy narzekania, że osoby, które bardzo dobrze zarabiają, dokładają za dużo do systemu, a z niego nie korzystają. Nie zapominajmy jednak, że nie mogą być pewne, że za 40 lat, kiedy będą w wieku 80 lat, nadal będą tyle zarabiać i będą w takim  stanie zdrowia, że nie będą potrzebować pomocy – zaznaczył Maciej Miłkowski.

Rozmowa z ekspertem poniżej – pod nagraniem dalsza część wypowiedzi.


Zbyt wysokie zarobki kadr medycznych?

Były wiceminister odniósł się także do stanowiska niektórych osób, zgodnie z którymi przedstawiciele kadry medycznej osiągnęli już bardzo dobry poziom wynagrodzeń i pora zatrzymać wzrost ich wypłat.

– To złożony temat. Z jednej strony reguluje to ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, z drugiej forma zatrudnienia, a także możliwość otrzymywanania dodatków stażowych i pieniędzy za godziny nocne. Minimalne wypłaty, które są dookreślone w systemie ogólnym są zupełnie innym wynagrodzeniem niż to, co otrzymują niektórzy pracownicy szpitali – to jak porównywanie jabłek z gruszkami. Minimalne wynagrodzenia w ochronie zdrowia dotyczą jedynie umowy zasadniczej – zaznaczył Miłkowski.

– Nie zapominajmy, że w systemie ochronie zdrowia są też osoby, które są na kontraktach, często związanych z udzielanymi świadczeniami zdrowotnymi – na przykład wykonanymi operacjami. W niektórych przypadkach, przy świetnym zorganizowaniu bloku operacyjnego czy poradni, zarobki są bardzo wysokie, niespotykane w Unii Europejskiej. W tym wypadku może warto się zastanowić, aby płacić ryczałt. Taki jest cel dyrekcji – aby tak zorganizować pracę, żeby każda minuta pracy zatrudnionego w ciągu 7,35 godziny dziennie – bo w ochronie zdrowia mamy ten czas krótszy o 25 minut – była wykorzystana maksymalnie – podkreślił.

– Jest jeszcze praca w „dwunastkach”, co oznacza, że każda pracownia i blok operacyjny powinny być wykorzystane przez dwanaście godzin. Gdyby tak było w rzeczywistości, to byśmy musieli w ramach współpracy z Narodowym Funduszem Zdrowia wykonać 2,5 razy więcej świadczeń zdrowotnych niż obecnie. Niestety, nie mamy takiej możliwości, bo płatnik nie ma takich pieniędzy. To pokazuje, że mamy zdecydowaną nadpodaż miejsc udzielania świadczeń, bloków operacyjnych i pracowni, co kosztuje bardzo dużo – stwierdził Miłkowski.

Potrzebujemy racjonalnie zbudowanych map potrzeb zdrowotnych
Były wiceminister zwrócił również uwagę na to, że rozmawiając o zmianach i potrzebach systemu ochrony zdrowia, potrzebujemy nie tylko środków i zwiększenia składki zdrowotnej, ale także poprawy efektywności wydatkowania pieniędzy, co jest związane z właściwymi mapami potrzeb zdrowotnych.

– Mapami potrzeb zdrowotnych, a nie mapami wykonanych świadczeń, ponieważ to jest związane z kontraktami – podkreślił.

– Niektórzy świadczeniodawcy mają większy ryczałt, inni mniejszy. Te kontrakty to nie są potrzeby pacjentów w regionie, tylko historyczne uwarunkowania zwiększania kontraktów w świadczeniach ponadlimitowych. W związku z tym trzeba wyjść od zera. Nie wolno też zapominać o ustaleniu rzeczywistych, całkowitych kosztów świadczeń, tak żeby we wszystkich świadczeniach uwzględniać koszty osobowe, poszczególnego typu personelu. Tylko tak będzie można uczciwie wycenić świadczenia we wszystkich zakresach. W ten sposób wyceny będą rentowne – zaznaczył. 

Dopłacanie do świadczeń – czy to realne?
Ekspert odniósł się też do kwestii ewentualnych dopłat pacjentów do świadczeń.

– W Niemczech obowiązywały ubezpieczenia pielęgnacyjne – specjalne wydzielone środki finansowe, przeznaczone dla osób starszych. Nie zapominajmy jednak, że w Polsce finansowanie takich świadczeń należy do zadań NFZ, czyli
systemu ochrony zdrowia. Oczywiste jest, że osoby starsze więcej chorują i w związku z tym potrzebują więcej zasobów. W Polsce mamy współpłacenie za leki, ale nie mamy takich rozwiązań dotyczących świadczeń zdrowotnych. Możemy o tym rozmawiać, rozważyć dopłaty, do jakiś drobnych kwot, które da się dosyć łatwo zobiektywizować dla poszczególnych grup pacjentów. To jednak wymaga dyskusji – zaznaczył Maciej Miłkowski, dodając, że nie wyobraża sobie jednak odrębnego ubezpieczenia na przykład na choroby rzadkie.

– W tym wypadku zdecydowanie potrzebujemy solidarności grupowej – dodał.

Co z opieką społeczną?
– Kolejna ważna rzecz to opieka społeczna. W 1998 r. po raz ostatni minister zdrowia sprawował również nadzór nad opieką społeczną, a przecież w wieku senioralnym zdrowie i opieka społeczna są ze sobą połączone w sposób dramatyczny. Właściwie trudno oddzielić jedna od drugiej, one się wzajemnie przenikają, także pod względem wydatków – wyjaśnił. 

Dobrowolna reforma szpitalnictwa? 
Były wiceminister zdrowia odniósł się też do wprowadzanej na zasadzie dobrowolności reformy szpitalnictwa, wynikającej z projektu ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych z funduszy publicznych.

– Trudno w tym wypadku mówić o systemie zachęt dla szpitali, które zdecydują się na zmiany, ponieważ zachęty nie są przekonywające. Nie wynoszą 200 mld zł, a taki właśnie mamy budżet na system ochrony zdrowia. W związku z tym te podmioty, które są rentowne i wykonują dobrze świadczenia zdrowotne, nigdy nie przystąpią do reorganizacji na zasadzie dobrowolności, bo na niej stracą. Weźmy na przykład podmiot X w Katowicach, który świadczy usługę Y – nie zrezygnują z niej tylko dlatego, że potrzeba mniej świadczeniodawców w regionie – opisał Maciej Miłkowski. – Każda zmiana w systemie szpitalnym musi być poprzedzona dyskusją w regionie – podsumował.

Przeczytaj także: „Maciej Miłkowski zdradził, czym zajmie się w WIM” i „Świat według szpitali powiatowych”.

Więcej materiałów z XXXIII Forum Ekonomicznego w Karpaczu po kliknięciu w poniższy baner.


 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.